czwartek, 28 czerwca 2012

Żyję. Mam się dobrze.

Jak widać nie przepadłam.
Czasu brak, a ostatnio moim życiem i wolnym czasem rządził brokuł. Tak, tak, takie warzywo. Bardziej w sensie teoretycznym niż praktycznym, a właściwie to naukowo. Jak już się ogarnę to napiszę co to cudo potrafi, bo marzy mi się ogromnie trochę bardziej naukowe przedstawienie pewnych spraw. Może naukowy blog, choć na jednego normalnego czasu nie mam.
Ostatnio brokuł, pakowanie się, niedługo pakowanie cd. Żegnam Lublin po 7 (!) latach i chyba bardziej się cieszę niż mi szkoda, choć wiem, że zamykam pewien rozdział.
Za tydzień zmieniam lokalizację na Zieloną Wyspę tą, której obywatele tak wspaniale kibicowali swojej drużynie podczas Euro. Ciekawe na ile ceny piwa w Polsce miały wpływ na ich opinię o naszym kraju :)
O ile w lipcu jest tam jeszcze jakieś słońce, to w sierpniu różnie z tym bywa. Kto był ten wie o co chodzi.
Zresztą wg irlandzkiego kalendarza od 1 sierpnia jest już jesień. Taki tam mają podział na pory roku, a nie jak u nas jakieś przesilenia wiosenne, równonoce itp.
W sierpniu to od razu krótsze dni, chłodniejsze poranki, a pod koniec już spadają liście, coraz  bardziej ponuro i pochmurno. Niestety ogrania mnie wtedy depresja. Generalnie często mam w Irlandii depresję, ale to raczej temat na inny wpis.

6 komentarzy:

  1. No proszę - wyjeżdżasz na dłużej, krócej, na zawsze? Powodzenia na wysepce! Jest urocza n i niech Ci przyniesie szczęście :). A o brokule napisz koniecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze nie wiem ile będzie trwał mój pobyt tam. Bilet mam tylko w jedną stronę, ale pewnie wrócę prędzej czy później.
    Zazwyczaj wyjeżdżałam na ok. 3 miesiące i w październiku wracałam z racji studiów. Teraz takiej potrzeby nie będzie, więc zostanę dłużej, a jak długo tego nie wiem. Wszystko będzie zależało od sytuacji z pracą i on innych czynników, nazwijmy je "rodzinnymi". Na Irlandii może się nie skończy. Jak wspominałam ciągnie mnie do Izraela. Tam przynajmniej nie pada przez 12 miesięcy w roku :)
    Brokuł od 10 lat stanowi pewien element mojego życia :) (enigmatycznie to zabrzmiało, ale wyjaśnię kiedyś), a od prawie roku stał się jego ważnym elementem. Nawet naukowo do tego podeszłam i nadziubałam 50 stron o nim, a to, jak na pracę tylko inżynierską, dużo.

    OdpowiedzUsuń
  3. Powodzenia :) Wiesz, że jedyna rzecz, jakiej żałuję, w związku z wyjazdem z Anglii, to że nigdy nie odwiedziłam Irlandii mając ją tak blisko? Nie wiem czemu, ale mam o tym kraju bardzo pozytywne wyobrażenie. Pewnie za sprawą Irlandczyków, których spotkałam w UK i wszyscy bez wyjątku byli wesołymi, otwartymi ludźmi, z którymi od razu łapałam fajny kontakt..

    Tylko pogody Ci nie zazdroszczę, choć przyznaję, że jak trwa tu lato, to o niczym bardziej nie marzę niż o ulewie, zimnie, ciemnych chmurach, braku słońca i generalnym syfie temperaturowym.. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj tak, niestety pada, jest mokro, choć są przebłyski słońca, co cieszy, ale wolałabym jednak więcej słońca lub przynajmniej mniej deszczu.
    Co do Irlandii to Emirates może Cię tu bezpośrednio przywieść wprost z Dubaju każdego dnia. Taka odmiana od dubajskiego skwaru.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tęskno do Ciebie Jago. Gdzie się podziałaś?

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochana Amisho, bardzo dziękuję Ci za pamięć.
    Jestem wciąż Irlandii, pracuję, a co się z tym wiąże czasu mam niewiele, a poza pracą też jest sporo obowiązków.
    Pamiętam o blogu tylko brak czasu powoduje, że nie mam kiedy go odkurzyć, a tematów do opisania trochę jest.
    Ponadto, co tu dużo mówić: warunki nie sprzyjają tj. nie mam tu biurka tylko korzystam z laptopa leżąc na łóżku, a to nie jest pozycja, w której można tworzyć blogowe epopeje.
    Ściskam serdecznie.
    Jaga

    OdpowiedzUsuń