wtorek, 17 stycznia 2012

Komfort za 3zł

Przyjechałam dziś do miasta mlekiem i miodem płynącego z ciepłego domku (naprawdę ciepłego), gdzie pierwszy raz od lat dwudziestu kilku już spałam ile chciałam i nie był pobudki o 7 lub 8. Moja mama na dojrzałe lata łagodnieje :)
Wsiadając do jakże ekskluzywnego wehikułu lokalnego przewoźnika i udając się autobusem rejsowym jadącym  w stronę stolicy już po wejściu przeżyłam lekki szok.
Otóż podwyżka cen biletów. Kolejna już dla mnie w ciągu 2 miesięcy.
Jedynie ja i pani kasjerka na dworcu PKP wiemy jakie było moje zdziwienie o 5 rano, kiedy zakupując bilet do Warszawy z 50zł wydała mi jedynie 9zł, a przecież dopiero 2 tygodnie temu jechałam i było taniej o 3zł.
Dziś powtórka z rozrywki. Znowu 3zł. Ok to niewiele, ale ziarnko do ziarnka i jestem bez kasy.
Ok wspieram mój rodzimy PKS, dojeżdżam nim, inwestuję w bilety, w końcu przemawia przeze mnie lokalny patriotyzm i nie wybieram przewoźników z ościennych regionów. I co z tego mam? Wyższe ceny.
Przynajmniej wybierając kursy w poniedziałki czy wtorki mam zapewnione miejsce siedzące i to podwójne, zaś w niedzielę ścisk, a i nierzadko również  wstawionych i awanturujących się dzielnych budowniczych stołecznych drapaczy chmur.

1 komentarz:

  1. Ileż ja się autobusami najeździłam... Na studiach i po. Zapomniałam te czasy...

    OdpowiedzUsuń