poniedziałek, 16 stycznia 2012

Wracam

Zanim minie rok od ostatniej notatki postanowiłam coś napisać.
Owszem trochę zazdroszczę niektórym autorom blogów weny, świetnych wpisów i czytelników.
Ja tego pewnie nigdy mieć nie będę i pewnie nigdy do końca nie będę wiedziała jak obsługuje się bloga, ale klasyk stwierdził, aby nigdy nie mówić nigdy, więc who knows, jak mawia inny.
Dużo się działo w czasie tego roku. Zakończyłam kilka spraw. Kilka rozpoczęłam.
Była Irlandia. Był wspaniały Izrael ze swoimi blaskami i cieniami (a były takie?). Obiektywnie patrząc było kilka zaskoczeń.
Było kilka nowych lotnisk, festiwal wspaniałych samolotów którymi raczyłam oko, w tym te największe i najpiękniejsze maszyny i znane linie, a wszystko w ciągu kilku godzin.
Było kilka szans na miłe zakończenie roku i duże wahanie, jak zwykle mnóstwo dylematów.
Było też kilku mężczyzn, co cieszy, ale kilku to chyba na wyrost. Było miło, ale i nieco rozczarowań. W tym momencie chciałabym opisać jak to dwu i półroczne (jakkolwiek się to pisze) oczekiwanie (zdecydowanie za długo i żadnemu związkowi i uczuciu dobrze to nie zrobi) na spotkanie przemieniło się w krótki wieczór i jakieś takie było nijakie. Niczego się w sumie nie spodziewałam i nic nie dostałam. Czy czekałam na więcej? Chyba nie, ale smutno że było tak jak było. Czekałam 2 lata 7 miesięcy i jakieś 10 dni (łatwo policzyć) i czekałam na raptem kilka spędzonych godzin, a przez większość tego czasu byłam zestresowana.
Czasem trzeba mieć drugą szansę i drugi raz, a wtedy wziąć sprawy w swoje ręce i nie być jakimś takim bylejakim.

2 komentarze:

  1. Podoba mi się ostatnie zdanie. Czasami warto dac sobie nawet trzecią szansę. Pozdrawiam!:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam
    Dziękuję za pierwszy wpis, w dodatku przesłany z Hajfy. Jak dla mnie to jakiś znak.
    Nawet przelatujący dziś nad głową samolot z TLV do Toronto za taki uznaję. :)
    Sądzę, że na pewno będzie druga szansa. Więcej czasu, inne okoliczności spowodują, że moje spostrzeżenia mogą być inne. Nie liczę na płomienne uczucie, ale na więcej zainteresowania.
    Postaram się napisać też o moich spostrzeżeniach z Izraela, choć byłam tylko miesiąc i niewiele zwiedziłam. Za to mogę się podzielić wrażeniami z nauki hebrajskiego na ulpanie :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń